Syake

Go down

Syake Empty Syake

Pisanie by Syake Sob Cze 25, 2016 4:47 am

Kim jesteś?
Rybą.
Hahahhaha.
Niee, nie stroję sobie żartów. Mam rybi, dokładniej rekini jak Cię to bardzo interesuje, ogon, płetwy na grzbiecie i skrzela. Wypisz wymaluj rybosmok. I nie wmówisz mi, że takie stworzenie nie istnieje gdyż.. no cóż, istnieję i Ci się przedstawiam, prawda?
Dobra, może konkrety. Nazywam się Syake, albo dokładniej... Takie miano sobie wybrałem, gdyż to nie jest moje prawdziwe imię. Niespodzianka złotko. I nie, nie podam Ci swojego prawdziwej, najprawdziwszej tożsamości. Bo sprawy prywatne i chcę się odciąć od starego życia. Tak, dobrze mnie słyszysz. I nie naciskaj na mnie, gryzę. Zwij mnie jak chcesz, mam wiele przezwisk. Ryba, Rybowaty, Szprot, Białas, i wiele wiele więcej, nawet mniej przyjemnych.
Poza zatruwaniem życia innym, nie tylko Wolnym, i.. istnieniem to chyba nic szczególnego nie robię. I nie robiłem. Ot, takie życie.

Skąd pochodzisz?
...
Poproszę inny zestaw pytań...
...
No doobra.. Serio chyba że chcesz żebym zanudził Cię na śmierć. Znam wiele sposobów na pozbawienie kogoś życia, ale jeszcze nie miałem okazji kogoś zanudzić swoją historią życiową. No cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz, co?
Dobra więc. Na początek chcę zaznaczyć iż nie pochodzę z tych ziem. Niespodzianka, znowu. Wychowałem się na bardzo, baardzo odległych terenach. Pff, TERENACH. POD WODĄ. W OCEANIE. Nieee, ja nie krzyczę. Ja tylko podnoszę nieznacznie głos. Bez obaw, to normalne.
Chyba.
Więc mamy początek. Pod wodą, okej. Jestem rybą, jak już mówiłem. A, i mam rodzinę. Jakąś. Dokładniej to mam ojca, też rybowatego i brata. Bliźniaka. Starszego. Szarego. Tak swoją drogą to nie pałamy do siebie jakąś sympatią. To nie tak że chcę go zabić a on mnie, niee.
Już przynudzam, heh. Dobra żyło się nam jakoś, ale z jakiegoś powodu ojciec zabrał mnie do... A właaśnie, najważniejsza sprawa. Po w tym oceanie to sobie były dwa królestwa, żeby było śmieszniej. I nudniej w opowiadaniu. Więc sobie były takie dwa królestwa, oddzielone jakąś taką barierą, jedno dobre drugie złe. No i urodziłem się akuratnie w tym dobrym, ale po paru latach ojciec zabrał mnie do tego złego. Po cholerę. Znaczy, to była jego ojczyzna i się tylko tam ukrywał w dobrym pod przykrywką, ale okej. Nie wnikam.
Więc tam sobie pięknie dotarliśmy, no tamtejsza monarchini sobie wybrała mnie na przyszłego reprezentanta królestwa, ślicznie prawda? No.. niezbyt. Ale przynajmniej jakoś się żyło, bo przywileje i takie tam. Byłem jak taki "mały książę", hahah. Oczywiście im bardziej stawałem się starszy tym więcej obowiązków było i różne problemy, ale dało się żyć. Wysoką pozycję miałem, więc musieli mnie szanować. To były te "lepsze" lata życia. Potem przyszły schody...
Wiem że schody nie chodzą, ale wiadomo o co chodzi (heh).
Kiedy stwierdzili że jestem.. gotowy, to wysłali mnie do tego drugiego królestwa bym ich reprezentował. Albo... a co będę owijać w bawełnę. Wysłali mnie po to, by znaleźć źródło mocy "bariery" i rozpiździć wszystko w drobny mak. Tak, dokładnie po to. Jak już mówiłem, to "moje" królestwo było tym złym. Śmierć, masakra i inne rozrywki. Nie żeby mi to sprawiało frajdę, ale sprawiało. Oczywiście to wszystko tak od razu stać się nie mogło, bo do źródeł mocy nie miałem dostępu. W sumie nikt nie miał, poza jednym wyjątkiem. Jednym, małym, niewinnym....... Przepraszam, ale trudno mi o tym mówić. Więc ten wyjątek to była taka smoczyca, czarodziejka, o naprawdę wielkim potencjale magicznym i równie wielkim sercu. A, i oczywiście problemem był jeszcze mój bliźniak, bo tam mieszkał. No przecież tam go zostawiliśmy, żeby nie było. No, oczywiście nie mieliśmy dobrych relacji. No i jeszcze rywalizowaliśmy o tą czarodziejkę, bo... dobra no, zakochałem się. Ugh, nienawidzę tego słowa a tym bardziej tego... UCZUCIA.
Wracając.
Pomijając love story rodem z tanich komedii romantycznych, to.. no jakoś wykonywałem swoją robotę. W sumie pracowałem dla obu królestw - swojemu dostarczałem informacji o przebiegu misji, a w tym drugim mianowali mnie doradcą królowej. Słodko, szczególnie że owinąłem ich wszystkich wokół pazura. Ma się ten dar do manipu.... znaczy przekonywania. Heheh.
Dooobra, już to skracam. Działo się działo, blahblahblah, ale nie wszystko poszło jak należy. No trochę to... SPIERDOLIŁEM SPRAWĘ. Ekhm. Znaczy, zawiodłem okej? Po prostu nie zrobiłem jednej prostej rzeczy, jakiej było zabicie czarodziejki (i mojego brata przy okazji, ale to akuratnie nie miało większego w misji znaczenia) i po prostu uciekłem. Jak jebany tchórz. Oh, przepraszam za słownictwo. Czasem się wymsknie, dwa czy trzy słówka.
No monarchini była zła, wszyscy byli źli i mnie wygnali. Heh, to i tak nie było złe, bo zazwyczaj zabijali. Serio. Ale mnie oszczędzili i teraz mogę Cię zanudzać na śmierć.
Mam szczerą nadzieję, że właśnie zdychasz słuchając (czytając) tego (to). Nie żebym życzył komukolwiek śmierci, ale zmuszasz mnie do odpowiadania na trudne pytania. Tak więc, zdychaj.
Dobra no, ale jak trafiłem... TUTAJ. Trudno powiedzieć. No, wygnali mnie i sobie uciekłem na jakąś wysepkę. I po jakimś czasie trafiłem w wodzie na jakiś wir wodny. I puff. Jestem tu.
No trafiłem tu 7 lat temu. 7? Tak, 7. Pamiętam czasy jak nie było tu tyle wody. No i bitwę o Osadę pamiętam. Byłem tam i walczyłem.
To chyba na tyle. Mam nadzieję.

Co cię tu sprowadza?
Ile jeszcze tych pytań, nie lubię pytań.
Co mnie ma niby tutaj sprowadzać. W sumie to nie dołączyłem do Medevar tak całkiem z własnej woli. Ot, zaraz na początku trafiłem przed oblicze króla, który panował 7 lat temu, i... no tak wyszło. Albo to albo bym zginął. Słodko, prawda?
Ale nie narzekam. Ludzie to śmieszne stworzonka, wkurwiające co prawda ale da się żyć. No i przynajmniej dalej mogę sobie pobyć tym "złym", głównie dla tych z Kirtanu. Nad magią nie panuję, mam swoje śmieszne, nietypowe zdolności nie-magiczne, więc czemu mam nie zostać po stronie ludzi?
Żałuję jedynie, że nie wypada ich zabijać. Znaczy ludzi. Bo naprawdę, denerwujący są.
A tak to najwięcej plusów widzę z bycia po stronie ludzi. Ciekawiej jest. No i kto się może pochwalić posiadaniem rybosmoka po swojej stronie? No chyba nikt.
avatar
Syake

Male Liczba postów : 1
Join date : 10/05/2016

Karta Postaci
Wiek: 33 lat (ludzkich)
Stan postaci:
Ekwipunek:

http://memefish.deviantart.com/

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach