Ksejgaak

Go down

Ksejgaak Empty Ksejgaak

Pisanie by Ksejgaak Nie Cze 26, 2016 5:05 pm

 - Witaj.
 - Dobry. - Rozejrzał się pobieżnie i usiadł. - Ładne miejsce. Ma... ciekawy styl.
 - Kim jesteś?
 - A jak myślisz? - W pysku błysnęło kilka białych kłów. - Pytam poważnie, co myślisz, kiedy na mnie patrzysz? Ah, i zanim odpowiesz, nie, nie jestem zwierzo... człekiem. Kulawe to słowo, prawda? Po pierwsze więc, zapamiętaj, jestem smokiem. Nie jaszczurem, nie człowiekiem, nie efektem szalonych eksperymentów. Smokiem. I nie musisz robić takiej miny, dobrze wiem, jak wyglądam... Arr, no popatrz, z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić. Aen Midyl. Niektórzy znają mnie jako Ksejgaaka, chociaż od dłuższego czasu nie używam tego imienia. Po prostu nie pasuje. Hyh, są też różne przezwiska, ale jakoś żadne nie przypadło mi do gustu, więc pozwolisz, że przemilczę... Właściwie nie jestem nikim konkretnym i nie zrozum mnie źle, nie należę do szarej masy ulicznej tłuszczy. Po prostu zajmuję się rzeczami... przeróżnymi. Moje zdolności nadają się zarówno do leczenie rannych, jak i różnorodnego ich uśmiercania, ale to tym pierwszym param się oficjalnie. Medyk... wolę się nazywać czarnoksiężnikiem, to brzmi bardziej neutralnie... i sprawia, że ludzie zaczynają się zastanawiać, o co chodzi. - Znów wyszczerzył zęby w niemiłym grymasie.
 - Skąd pochodzisz?
 - Ah... Lubię takie pytania, wiesz? Wspominanie moich rodzinnych stron jest całkiem przyjemne, zwłaszcza w lecie. Uhm, ostatnio nie przeszkadza mi aż tak tutejszy klimat, ale bywało... gorąco. Rozumiesz, futro i te sprawy. Do rzeczy jednak. Pochodzę z krainy położonej bardzo daleko stąd, za oceanem, na północ. Ludzie nazywali ją Sś... Śniereną... Tak, chyba tak. My natomiast Nhej'Ghyal, co znaczy mniej więcej Zimna Noc. Śniegi zalegają niemal cały czas, ustępując tylko na krótko w środku chłodnego lata. Przez cztery miesiące w roku panuje tam nieprzerwana ciemność, Ghyal, Noc, przez kolejne cztery następuje Trin, em, Zmiana, aż w końcu słońce nie zachodzi przez całą dobę. W kamienistej jaskini, w pierwszej połowie Dnia, tak zaczęło się moje życie. Nie będę cię zanudzać tym, jakie ono było, bo było dobre, no, do czasu. Ród Skhaar, z którego pochodzę, utrzymywał dobre kontakty z mieszkającymi niedaleko ludźmi, czego nie można powiedzieć o mnie. De facto to ich wina, ale mniejsza. Bywało kilka zgrzytów, kilka poprawek poglądu na różne sprawy. Zostałbym tam, miałem być ważną osobą, gdyby nie pewne wydarzenia, a potem... cóż, również by mnie tu nie było, gdyby nie - i tu można wymienić całą litanię. Robiłem w życiu różne rzeczy. Te dobre. Te złe. Te trudne do określenia również. Ale nie żałuję. Przywykłem. Nie wiem do czego konkretnie, ale nie rozpaczam nad sobą, jak to niektórzy by robili.
 - Co cię tu sprowadza?
 - To skomplikowane. Naprawdę, nie wykręcam się, to nieźle zagmatwana sprawa... - Podrapał się po włochatym karku. - Od czego by tu... Może od początku, żebyś wszystko zrozumiał. Jako pisklę nie bardzo interesowałem się ludźmi, gdzieś sobie żyli i nie przeszkadzali, i to mi wystarczało. Nie byli źli, tyle o nich wiedziałem. Później jednak... - Umilkł na chwilę. Wstał i oparł się o ścianę z założonymi rękoma. - Tak, to był właśnie tamten przełomowy okres. Znienawidziłem ich za to, co zrobili, uznałem za najgorsze zło tego świata. Długi czas prowadziłem swoją prywatną krucjatę przeciwko dwunogom, jak to ich niektórzy nazywają. Żeby było śmieszniej, nie wszystkim smokom to się podobało i dla nich również stałem się wrogiem. Głupcy nie potrafili pojąć moich intencji, motywów... Nie najlepszych, przyznaję, ale jaki pogląd mogłem wtedy sobie wyrobić? Innym natomiast się podobało. Wyobraź sobie, dziękowali mi za mordowanie ssaków, aż w końcu i do nich dotarło, że to jednak lekka przesada. Potem, mając na pieńku z jedną i drugą stroną w paru miejscach na świecie, coś zobaczyłem, coś, mm, podobnego. He, he. To było zabawne. Rozumiesz, ta ironia. W każdym razie, przestałem z nimi walczyć, z ludźmi znaczy, i choć nie potrafiłem jeszcze obdarzyć ich jakimś rodzajem sympatii, to rzuciło mi się w oczy co innego. Ich kunszt, zafascynowały mnie dzieła człowieka. I żeby było jasne, w tym momencie to ludzie byli dobrzy, a smoki złe. Jakkolwiek by to nie brzmiało. - Wyszczerzył się rozbawiony. - W końcu zorientowałem się, że prowadzę drugą krucjatę, zupełnie odwrotną do pierwszej i to z typami, których powinienem nienawidzić. Mam tu na myśli, ammm, kłusowników. Zginęli, jak pewnie się domyślasz, a także jacyś ich koledzy po fachu, którzy przypadkiem się nawinęli mi pod nos. Byłem zły zarówno na nich, jak i, cóż, na siebie. Spędziwszy trochę czasu w pewnym stadzie, uświadomiłem sobie, że walka z własną rasą jest zwyczajnie idiotyczna. Tak samo jak wrzucanie wszystkich do jednego worka, czysta pomyłka. To nie z narodem trzeba walczyć, ale postępowaniem jednostek. Aż dziwne, ale czasu trzeba było, żebym do tego doszedł... Możliwe, że coś pominąłem w międzyczasie, ale musiało nie być takie znaczące... W każdym razie, nie chciałem zostać wśród swoich, gdyż brakowało im tego czegoś, nie mieli w sobie pasji rozwijania i odkrywania. Ludzie wciąż starają się coś tworzyć, ulepszyć. Za to ich podziwiam. A ciemni konserwatyści chcą ich za to zabić. Wybór jest tu oczywisty, prawda? Mam nadzieję, że to ci wystarczy.
 - Tak...
Ksejgaak
Ksejgaak

Male Liczba postów : 12
Join date : 01/09/2015

Karta Postaci
Wiek: 112 lat
Stan postaci:
Ekwipunek:

http://eksperyment.deviantart.com/

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach